piątek, 26 lutego 2016

Pustka.

Miewasz czasem tak, że nic nie czujesz?
Nic nie sprawia Ci radości.
Nic nie powoduje, że się gniewasz.
Patrzysz na to co dzieje się w około, i nic nie poruszyło Cię.
Matka krzyczy na swoje dziecko, mąż bije swoją żonę, chłopak daje swojej dziewczynie bukiet róż, dziewczyna oddaje chłopcu swoją kurtkę.
Tyle się dzieje.
A Ty nic.
Jesteś tylko obserwatorem.
Nie reagujesz.
Tylko stoisz i patrzysz.
Po chwili odwracasz się i idziesz dalej.
Nie uśmiechasz się na myśl, że w okół Ciebie jest tyle miłości i dobra.
Nie irytuje Cię to, że ludzie są tak pełni nienawiści.
A może jest wręcz przeciwnie?
A może Ty usiłujesz być takim obserwatorem?
Próbujesz udawać, że nic Cię nie rusza.
Próbujesz zwrócić swoją uwagę.
Skończ z tym.
Uśmiechnij się.
Lub wyżyj się.
Jak wolisz.
Ale nie bądź obserwatorem.
Miej coś więcej niż pustkę.
Żyj.

sobota, 20 lutego 2016

Dziurka od klucza.

Nie mam na nic ochoty. Cały dzień zastanawiam się nad sensem życia.
Czy tylko ja odtrącam od siebie wszystkich, którym na mnie zależy?
Dlaczego tak jest?
Czy to może być spowodowane strachem?
Ale czego mogę się bać?
Chyba to wspaniałe, że są ludzie dla których jestem ważna.
A co ja robię?
Ranię.
A Ty? Jak traktujesz osoby, dla których jesteś całym światem?
Dużo pytań, nie?
No i znowu.
Wybacz, ale aż muszę się słabo uśmiechnąć. Pewnie zastanawiasz się, co się znowu stało - przecież tak dobrze mi szło.
Widzisz te szklane drzwi? On tam jest i czeka aż je otworzę. Uparty jest. Od czasu do czasu, widzę jak dotyka palcami tego mrożonego szkła... ale nawet nie zapuka.
Czeka cierpliwie. Kto czekałby tyle na otworzenie drzwi jak nie osoba, która Cię kocha?
Ja wciąż nie wiem dlaczego wrzuciłam Go za te drzwi. Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
A wiesz co jest najgorsze?
Spojrzałam przez dziurkę od klucza i zobaczyłam Jego piękne oczy... były smutne... i patrzyły na mnie nadal pełne troski i miłości.
Zaczynam tęsknić za Nim.
Tylko... ja nie potrafię znaleźć tego klucza.

czwartek, 18 lutego 2016

Jednostka.

Cześć! Widziałeś to co się dzieje tam?
No nie patrz tak na mnie!
Słońce wyjrzało.
Wspaniale, prawda?
Przepraszam bardzo, ale czy Ty się ze mnie nabijasz? Wypraszam sobie.
To co zawsze? Kawa, herbata?
Kurcze! Dawno tak dobrze się nie czułam! Byłoby idealnie.
Ale?
Dalej mam nie rozwiązaną sprawę z Nim.
Kiwam głową w kierunku zamkniętych drzwi. Widzę za nim Jego sylwetkę.
No, ale nieważne. Pewnego dnia wezmę się na odwagę, żeby stanąć z Nim twarzą w twarz.
Ale nie o tym!
Kurcze.
Jednostka. Fajna sprawa.
Może jej warto zaufać? Zawsze to coś.
Masz problem? Zgłoś się do niej.
Ale musiałbyś być jej wierny.
Zapomniałam o niej. A ona o mnie.
Opuściła mnie. Ja opuściłam ją.
Ale znowu trzymamy się razem.
Lepiej to niż osobno.
Właściwie - Ty też jesteś taką moją jednostką.
Ufać? Ufam Ci.
Mam problem? Rozmawiam z Tobą.
Zapominamy o sobie? Czasem.
Opuszczasz mnie? Chwilowo.
Ale zawsze wracasz.
To ja idę zrobić tej herbaty. Kawa i tak mi się skończyła.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Sprzymierzeńcy.

Kurcze. Jestem na odwyku, a już mam pierwszą porażkę. Odwyki są ciężkie. 
Co u Ciebie słychać? Już po walentynkach. Lubisz ten dzień?
Ja osobiście nie przepadam.
Norma.
Za większością rzeczy nie przepadam.
Pytanie - czy to dlatego, że jestem sama, czy po prostu nie ogarniam tej idei?
Bo czemu ludzie wyznają sobie miłość właśnie tego dnia? Nie mogą tego robić codziennie? 
A może ciężko jest wyznawać miłość każdego dnia, tak jak ciężko być na odwyku?
Natomiast prosto jest być sprzymierzeńcem z tym kto Cię zranił. 
Przecież mówili: on jest świnią, dupkiem, idiotą... a teraz? 
Kochanie..? 
....
Okej... dobra, przemilczę to.
Albo zaraza.
Słyszałeś o czymś takim?
No, ale nie takiej zwyczajnej zarazie.
Wyobraź sobie, że jesteś takim pasterzem i masz tam parę owieczek.
I cały czas je pilnujesz... 
Ale przez chwilę chcesz odpocząć, zamykasz oczy...  w tym momencie Twój sąsiad wyskakuje ze sprejem w dłoni i rysuje na nich kółeczka, mówiąc, ze są jego... 
I faktycznie, jak gdyby nigdy nic - one idą za nim.
Owieczki to twoi znajomi.
Sąsiad to osoba, która chce Twojego nieszczęścia.
Weź tylko się obróć.
Okej.
Nie widzę żadnego kółeczka.
Chcesz ciastka?

Toksyczna przyjaźń.

Kurcze. Znowu leje. Lubisz deszcz? 
Ja go kiedyś lubiłam.
Najpierw kojarzył mi się ze scenami filmowymi - pocałunki, i te pe. A później idealnie opisywał mój nastrój.
A teraz?
Znowu zepsułam swój parasol. I znowu muszę siedzieć w domu. I gapić się na ten obraz.
Kiwam Ci głową w kierunku ściany.
Człowiek, który z prawej i z lewej strony jest ciągnięty przez ludzi bez twarzy.
Widzisz jak on cierpi? Wrzeszczy.
Stop.
Przestańcie.

Tylko jedna strona widząc to, popuszcza.
Ma chwilę przerwy.
Ale druga strona nie daje za swoje, korzysta.
Ciągnie jeszcze mocniej.
Szydzi.
Kto wygrywa?
Ten który się troszczy, żeby nic się nie stało?
Czy ten który nieważne za jaką cenę, chce zdobyć zdobycz?
Tak, masz rację.
Tyle, że ten człowiek jej nie zdobył.
Ona sama wpadła w jego ramiona.
To się nazywa toksyczna przyjaźń.
Pytanie. Kto jest ofiarą?
Ten człowiek, o którego walczono?
Czy ten, który z miłości odpuścił?
Chyba, że opcja numer trzy - ten który zrobi wszystko, żeby zniszczyć swojego wroga?

piątek, 12 lutego 2016

Ideał.

Ideały? Mówi się, że nie istnieją. Dlaczego? Nie rozumiem tej idei.
A co jeżeli istnieją?
Co jeżeli każdy z nas jest ideałem?
Dla Niego jestem ideałem - zerkam na drzwi. 
Wiem, że nadal tam siedzi. Może powinnam iść zanieść Mu coś ciepłego?
Wróć. 
Dlaczego nie mogę być też takim ideałem dla kogoś innego?
Bo nie.
Odpowiedź krótka i jakże prawdziwa.
Ideałem są kobiety o dobrym sercu, które potrafią kochać, nie boją się dotyku, są sobą.
Pytasz mnie, czym się od nich różnie?
Czytałeś kiedyś "bestseller", którym przystojnym bohaterem był tytułowy Grey? Ja czytałam... i ujrzałam w nim siebie. Oczywiście, bez przesady.
Dotyk.
On się tego bał.
Ja się tego boję.
Nie lubię, gdy ludzie mnie dotykają.
Nie lubię, gdy chcą mnie przytulić bez mojej zgody.
Nie lubię, gdy się w tańcu zbliżają za bardzo.
Nie lubię.
Skąd się to wzięło?
Nie wiem.
Wiem, że jest to od niedawna.
Ciepło drugiej osoby?
A nie czujesz tutaj zimna? Zawsze mam tutaj zimno. Każdy kto wchodzi do mnie zabiera ze sobą grube swetry.
Moje serce nie jest zimne. Jest gorące. Ale puste.

czwartek, 11 lutego 2016

Ignorancja.

Znowu przyszedłeś. Wspaniale. Poczekaj, wezmę swój płaszcz i przejdziemy się na spacer. 
Dobrze, że chociaż dzisiaj nie pada. Zamiast tego jest zimno. Mam nadzieję, że się nie przeziębisz.
Nie chcę tego. 
Lubisz jak ludzie Cię ignorują?
Potrzebujesz pomocy, wsparcia... towarzystwa. Piszesz do jednej, drugiej, trzeciej osoby... cisza. Wiesz, że odczytali. Olali Cię.
Dlaczego?
Dlatego, że nie jesteś im potrzebny?
Tak.
Dlatego że pisali jak coś potrzebowali?
Tak. 
Obiecali, że rozłąka nic nie zmieni. To, że będziemy się uczyć z daleka od siebie nic nie zmieni. To, że się związali z innymi nic nie zmieni. Będą o mnie pamiętać.
Co za bzdury.
Cholera.
Kurwa.
Nie. Nie. Nie.
Ludziom nie należy ufać.
Dlaczego?
Bo zawsze znajdą powód do tego, żeby Cię opuścić.
Teraz Ty musisz ze mną tu być. Wiem, że Ci się śpieszy. Też zaraz pójdziesz i nie wrócisz.
Chyba zepsułam Ci nastrój. Wybacz.

środa, 10 lutego 2016

Uzależnienie.

Co tak stoisz? Usiądź. Nie zabiłam się, jesteś dumny?
Ja też.
Chcesz kawy? Albo herbaty? Z chęcią Ci zrobię. Sama nie mogę pić – Pani Doktor mi zakazała.
Po co tutaj przyszedłeś? Jesteś wciąż ciekawy jak się toczy te moje życie? Czy raczej jak wdrażam w życie plan, którego jeszcze nie mam?
Dzisiaj sobie uświadomiłam, że okłamuję ludzi, siebie i Jego. On dalej za tymi drzwiami stoi. Czuję Jego obecność.
Pytasz dlaczego?
Halo! Przecież ja nie jestem uzależniona, ze mną jest wszystko w porządku.
Patrzę na Ciebie, widzę, że mnie obserwujesz. Zastanawiasz się, czy jestem normalna, czy może lepiej po kogoś dzwonić. Wiem, co myślisz. Każdy myśli tak samo.
Wstaję i podchodzę do biurka.
Biorę do ręki moje tabletki. Chcesz zerknąć, co tam mam. Nie teraz.
Po co człowiek sięga jak ma doła?
Po alkohol? Tak.
Po tabletki? Tak.
Po narkotyki? Tak.
Nie sięgnęłam po nic z tych rzeczy.
Rozśmieszę Cię. Teraz zobaczysz, że wciąż mam poczucie humoru.
Jestem uzależniona od czekolady.
Jak przestaniesz się śmiać, daj mi znak.
Już? Szybko.
Na stole leży tabliczka mojej ulubionej czekolady – mlecznej. Poczęstuj się. Sama z chęcią po nią sięgam.
Kładę na język i rozkoszuję się jej smakiem. Podobno w czekoladzie są hormony szczęścia. Podobno.
Czekolada najlepszą przyjaciółką.
Zawsze jest.
On też zawsze jest – a wybrałam ją.
Nie patrz tak na mnie, tylko weź mi pomóż.
Pytasz jak?
Przewracam oczami i sięgam po jakąś kartkę. Powoli zapisuję coś na niej.

Masz – zapoznaj się z tym. Przyjdź za jakiś czas. Uzupełnię to. 

niedziela, 7 lutego 2016

Na wstępie.

Jak to możliwe, że człowiek w ciągu czterech lat może zmienić się nie do poznania? Siadam przed laptopem, otwieram starego bloga, czytam go… I nie wierzę, że to mogła napisać ta sama osoba, którą ja jestem. Jaka jestem? Pusta.
Dlaczego się nie uśmiechasz? A mam powody?
Cisza.
Bądź silna. Będzie dobrze. Zobaczysz.
Kto wymyśla takie bzdury? Do cholery, nic nie będzie dobrze. Nic.
Patrzysz na mnie i myślisz – porządna dziewczyna.
Myślisz – znasz mnie.
Biorę głęboki wdech, żeby nie wybuchnąć gniewem.
Nie znasz mnie. Nikt mnie nie zna.
Chociaż. Jedna Osoba mnie zna. Właśnie stoi cierpliwie za drzwiami i czeka aż je otworzę.
Boję się je otworzyć. Boję się Jej spojrzeć w oczy.
Chcesz wiedzieć jakie mam chwilowo popieprzone życie?
Za kilka miesięcy stuknie mi dwudziestka na koncie, a jestem w takim miejscu, że nie wiem, w którą stronę iść. Do przodu nie ruszę, bo nic tam nie widzę, do tyłu też nie pójdę, bo nie chcę przeżywać tego koszmaru na nowo. W miejscu też nie mogę stać, bo im dłużej tu jestem, tym bardziej zaczynam się tracić.
„ K. tata jest chory”
„K. nie tak sobie wyobrażałem nasz związek”
„K. popatrz jak wyglądasz”
„K. jesteś najgorszą przyjaciółką jaką w życiu miałam”
„K. znowu mi mówili, że próbujesz im zaimponować”
„ K. dlaczego zrezygnowałaś? Co Ty chcesz teraz robić?”
„Pani K. czy jest Pani świadoma tego w jakim stanie jest Pani organizm? Musi Pani podjąć leczenie”
Nie chcę być kolejną osobą, która użala się nad swoim popieprzonym życiem. Nie, po prostu nie chcę tego. Chcę znowu poczuć się tamtą radosną nastolatką. Raz chciałam skończyć z tym światem.
„Hej K. jaki masz plan?”
Zerkam na lewo, gdzie na ścianie wisi prezent od znajomej – „jeśli służąc światu dasz z siebie wszystko, potraktuje Cię kopniakiem. NIEWAŻNE – dawaj z siebie wszystko”.
Jaki mam plan? Jeszcze go nie mam.
Ale wiem, co chcę osiągnąć.
Chcę być szczęśliwa.

I otworzyć te cholerne drzwi, i wpuścić tamtą Osobę do środka.